piątek, 31 sierpnia 2012

Poprawiacze humoru, zakupy :)

Ostatnio z humorem nie najlepiej, a wiadomo co kobiecie najbardziej poprawia humor :)

Dodatkowo przestałam używać szamponu BingoSpa, więc trzeba było znaleźć na jego miejsce inny :) A dodatkowo kończy mi się szampon Biały Jeleń, więc trzeba było kupić nowy :) Każdy powód dobry aby zrobić zakupy :)
Moje włosy lubią ten szampon, są bardzo ładne nawet bez użycia odżywki i długo utrzymują świeżość. Niestety jest bardzo trudno dostępny. Znalazłam go przypadkiem na osiedlowym bazarku :) Cuda tam mają :) I trudno dostępne kosmetyki także :)
 
I tak się zaczęło :) A skończyło na tym wszystkim:


Na tym samym bazarku znalazłam sklep zielarski a tam różne zielarskie produkty, kosmetyki, oleje a wśród nich odżywka Jantar :D A dzień wcześniej zastanawiałam się gdzie ja ją znajdę a tu taka niespodzianka :)

Popołudniu doszła jeszcze paczuszka z Yves Rocher :) Skorzystałam z promocji darmowej wysyłki i prezentu do każdego zamówienia i zamówiłam wodę perfumowaną Monoi de Tahiti. Żel pachnie bosko, perfumy troszkę mniej bosko ale mi się podobają :) Oraz pompkę do balsamów o której zapomniałam robiąc zdjęcie. Jako prezent dostałam maseczkę do twarzy :)

A dzisiaj wpadłam do Rossmanna. Rano dostałam na maila nową gazetkę i zobaczyłam kilka ciekawych promocji :)
I tak do koszyka trafił:
  • Szampon Babydream - szamponów nigdy za wiele :) Jeszcze w promocji za 2,49 zł, grzech nie brać :)
  • Płyn do higieny intymnej Facelle - podobno świetny kosmetyk do mycia włosów :) Jak niektórzy stosują takie żele do twarzy to czemu nie do włosów :)
  • Eveline, odżywka miękkie i zadbane skórek - odżywka do paznokci bardzo mi pomogła, zobaczymy co będzie z odżywką do skórek :)
  • Dax Perfecta, masło do ciała marcepanowe - ślicznie pachnie, będzie idealny na jesienne wieczory :) W promocji 8,99 zł, zwykle kosztuje ok 15 zł :) 
Chyba wpadam w włosomaniactwo :) 

Eveline, Odżywka wzmacniająca z diamentami

Dzisiaj chciałam przedstawić Wam moją ulubioną odżywkę do paznokci, która uczyniła cuda z moimi pazurkami :)

Mowa o odżywce zapewne dobrze Wam znanej :) Eveline, Nail Therapy Professional, Odżywka wzmacniająca z diamentami 

Źródło: www.wizaz.pl

Opis producenta

Ekstremalnie wzmacniająca odżywka zabezpieczająca słabe paznokcie przed łamaniem, pękaniem i rozdwajaniem. Formuła z tytanem i diamentami tworzy na powierzchni paznokci supertwardą powłokę, która zabezpiecza przed kruchością, łamaniem i uszkodzeniami. Odżywka wzmacnia i dogłębnie nawilża, zapewniając elastyczność i zdrowy wygląd paznokci.
Sposób użycia: codziennie nakładaj jedną warstwę preparatu bezpośrednio na paznokcie. Po trzech dniach zmyj nałożone warstwy i rozpocznij czynność ponownie. Stosuj regularnie, gdyż każda nakładana warstwa wnika w płytkę, zapewniając ekstremalne wzmocnienie i utwardzenie paznokci.


Moja paznokcie były słabe, łamliwe a co najgorsze rozdwajały się! :(
I to bardzo dziwnie, bo na lewej ręce wszystkie paznokcie się rozdwajały a na prawej tylko 3, więc możecie sobie wyobrazić jak paskudnie to wyglądało... Nic nie pomagało, odżywki, bazy pod paznokcie... Tylko troszeczkę odrósł paznokieć już się rozdwajał. A przez to bardzo często łamały się, więc mogłam zapomnieć o pięknych troszkę dłuższych paznokciach. Wystarczyło, że lekko w coś uderzyłam paznokciami, źle złapałam klamkę od samochodu albo za mocno złapałam cokolwiek to już było po paznokciu :/

Na szczęście znalazłam tą cudowną odżywkę :)  
Sposób użycia za bardzo mi się nie spodobał, bo jak to codziennie tylko jedną warstwę trzeba nakładać? Nie można kolorowym lakierem pomalować? To nie dla mnie... Myślałam, że będę mieć brzydkie, krótkie paznokcie przez te 9 długich dni. Ale nic bardziej mylnego ;) Odżywka po pierwszej warstwie jest prawie niewidoczna, ale już po kolejnych daje delikatny efekt mlecznego zabarwienia. Więc wygląda jakbym miała delikatny lakier na paznokciach :)  

Ale od początku co i jak robię :)

1. Najpierw skracam paznokcie do opuszka, próbując nadać im ładny kształt :) Co na lewej ręce prawie zawsze mi wychodzi, a na prawej już nie bardzo :/ Dlatego, że jestem praworęczna.

2. Następnie biorę Lawendowy olejek do skórek i paznokci firmy Avon i nakładam na skórki wokół paznokcia. Dlaczego? Ponieważ na ulotce wyczytałam, że należy zabezpieczyć skórki przed każdym nakładaniem odzywki.
Pierwszym razem nie zabezpieczyłam i paznokcie były piękne ale skórki paskudne, co psuło cały efekt... Były tak wyschnięte, że aż się odznaczały :/ Odżywki, oliwki nic nie dały, wycięcie też za bardzo nie pomogło :(
Oliwka z Avonu cudów ze skórkami nie czyni, ale nie ma takiej tragedii :) Muszę poszukać lepszej oliwki do paznokci. Polecacie jakąś?



3. Po wchłonięciu się olejku, nakładam jedną warstwę odżywki Eveline.
Nakłada się szybko, bezproblemowo i przyjemnie. Lecz wolę uważać, aby za dużo nie nałożyć, by nie zalać odżywką skórek.  



Powyżej jedna warstwa odżywki, prawie, że nie widoczna :)
Gdy moje paznokcie nie wyglądają zbyt ładnie, po częstej zmianie kolorowych lakierów, są np. przebarwione, nakładam jedną warstwę wieczorem a drugą rano by zakryć niedoskonałości płytki i aby już widać było, że mam jakiś lakier na paznokciach :)

4. Po nałożeniu odżywki tak na wszelki wypadek nakładam jeszcze raz oliwkę na skórki :) 

A poniżej jak paznokcie wyglądają po 10 dniach, z 4 warstwami :)
Przez paskudną pogodę nie mogłam złapać ostrości bez użycia lampy :/

 Bez lampy moje krzywo wypiłowane paznokcie :/
 Z lampą
 

Znalazłam tylko 3 minusy tej odżywki:
  • Pierwszy najgorszy - wysusza skórki.
  • Drugi mniejszy - ma krótki pędzelek, przez co ciężko się ją wydobywa gdy zaczyna się kończyć.
  • Trzeci najmniejszy (mi nie przeszkadzający) - robi smugi jak prawie każdy jasny lakier :)

Stosuję ją prawie po każdym ścięciu do "zera" paznokci. Czasami przeprowadzam całą kurację przez 9 dni, a gdy mi się nie chce to 3-5 dni :) Paznokcie są zdrowe, mocne, nie łamią się i co najważniejsze nie rozdwajają się :) Jupi :D


Cena bez promocji: 11zł za 12ml.
Dostępność: np. w Rossmannie


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Yves Rocher, Płukanka octowa z malin

Kolejny post o produkcie do pielęgnacji włosów :)
Tym razem o Płukance octowej z malin firmy Yves Rocher.

Czytałam wiele pozytywnych opinii o tej płukance, więc postanowiłam ją wypróbować. Cena troszkę mnie zniechęcała, ale dzięki promocji mogłam kupić ją 50% taniej :) Więc zakupiłam :)

Jeszcze rok temu nie stosowałam żadnych płukanek, wcierek, olei ani nic takiego. Wystarczał mi szampon i odżywka/maska. Teraz to się kompletnie zmieniło :) Poznaję coraz to nowsze produkty do pielęgnacji włosów i testuję co jest dla nich dobre a co niekoniecznie :)
Ale wracając do tematu postu :)


Opis producenta 

Powrót do tradycyjnych metod pielęgnacji – płukanka octowa wydobywa naturalny połysk włosów, które lśnią nowym pięknem.
Apetyczny owocowy zapach sprawia, że stosowanie płukanki staje się czystą przyjemnością.
Do użycia przy ostatnim płukaniu włosów

Płukanka znajduje się jest w plastikowej buteleczce o pojemności 150 ml. Zamknięta jest ozdobnym zakręcanym korkiem.


Po odkręceniu ukazuje nam się malutki otwór przez który wylewamy płukankę. Jest to dość nieporęczne, ponieważ krzywo się wylewa, jak mamy już mniej niż połowę płukanki to nie chce tak dobrze już lecieć. Ogólnie mówiąc ciężko wylewa się płukankę z tego opakowania.
Dlatego przelewam płukankę do atomizera, po mgiełce do włosów firmy Avon :) 



Taka aplikacja jest dla mnie o wiele łatwiejsza, ponieważ raz, dwa psikam włosy i już :) Nie trzeba wcierać, nakładać, nalewać na włosy... Marnuje się mniej produktu i płukanka jest równomiernie nałożona.

Zapach: Hmm nie do końca mi odpowiada... Nie jest to typowy śliczny zapach malinowy, czuję tam ocet a nie lubię jego zapachu. Jakoś mi to chemicznie pachnie. Dobrze, że na włosach nie utrzymuje się ten zapaszek, bo bym nie wytrzymała :)

Działanie: Jak najbardziej pozytywne :) Włosy są miękkie, błyszczące, ładnie się układają :) Czyli spełnia swoją rolę :)

Jestem z niej bardzo zadowolona :)

Cena: bez promocji 24,90 zł
Aktualnie w promocji, na stronie internetowej 18,90 zł



BingoSpa, Jedwab do mycia i pielęgnacji włosów

Witajcie!
O szczegółowej pielęgnacji moich włosów kiedyś Wam jeszcze napiszę :)
Dzisiaj chciałam przedstawić Wam jeden produkt który służył mi do pielęgnacji włosów.

Mowa o Jedwabiu do mycia i pielęgnacji włosów firmy BingoSpa :)


Opis producenta 

Jedwab do mycia i pielęgnacji włosów BingoSpa zwiększa zatrzymywanie wilgoci na powierzchni włosów, poprawiając ich podatność na układanie, zapobiega elektryzowaniu się, nadaje włosom elastyczność, zdrowy wygląd oraz miękkość i jedwabisty połysk.

 Na zdjęciu powyżej widać ile zdążyłam już zużyć.

Butla jest wielgaśna! Zawiera 1000 ml jedwabiu.
Troszkę niewygodne zakręcane zamknięcie, ponieważ jak się chociaż troszkę przechyli butlę to za dużo się wylewa. A wystarczy niewiele aby porządnie umyć włosy. Dobrze się pieni, tak sobie pachnie, ale niestety działanie już nie jest takie super jak to producent przedstawia...

Włosy po umyciu są bardzo dobrze oczyszczone. Czuć pod palcami, że nie są śliskie, są jakby niczym nie "oblepione". Niestety to powoduje, że moje włosy nie lubią gdy traktuje się je tylko tym szamponem, bez  późniejszego użycia odżywki czy maski. Są suche, puszą się, są jakby "sianowate"... Więc nie wiem, gdzie jest to zatrzymywanie wilgoci ? Zdrowego wyglądu oraz miękkości także nie zauważyłam.

Po zastosowaniu maseczki nie jest wcale lepiej. Po prostu ten szampon nie radzi sobie z moimi włosami. Wysusza je. Inne szampony, nawet oczyszczające, beż użycia odżywek dają lepsze efekty. 
Niestety zauważyłam także to, że przy stosowaniu tego szamponu więcej wypada mi włosów podczas mycia... :/

Zużyłam ok. 250 ml a włosy myłam już kilkanaście razy, więc jest bardzo wydajny. Cena także jest zachęcająca. 16 zł za 1 litr to dobra cena. Jednak nie jest to szampon odpowiedni dla mnie. Może komuś innemu będzie służył :)
Teraz zastanawiam się co z nim zrobić, bo nie lubię myć nim włosów. Może wykorzystam go na mydło do rąk? :) Bo szkoda wylewać tyle płynu.

Macie jeszcze jakiś inne pomysły jak go wykorzystać? :)
   



niedziela, 26 sierpnia 2012

Tym razem niekosmetycznie :)

Tym razem trochę inny post, bo zwykle jest o kosmetykach :) Post kulinarny :)
Dlaczego? Bo tak się dzisiaj zaczęłam zastanawiać co zwykle jem a co powinnam zdrowego jeść :)
Aby się dobrze czuć, lepiej wyglądać i w końcu pozbyć się tego co chcę się pozbyć ... 

Ale pierw trochę prywaty :)

Cóż nie wstydzę się przyznać, że jestem leniem :) Jak mam wolne to potrafię siedzieć pół dnia przed komputerem czytając blogi, udzielając się na forach, oglądać seriale, filmy itd itp. i nic konkretnego nie robić. Jedynie co mnie nie dotyczy z głównych skutków lenistwa, to to, że utrzymuję porządek, zapewne z racji tego, że mam zboczenie zawodowe na tym punkcie, bo powiedzmy, że po części "prowadzę" taką a nie inną firmę usługową :)
Zrobić zdrowy obiad od podstaw ? Za dużo roboty :) Zazwyczaj mi się nie chce, co widać później na wyświetlaczu wagi ... Jedynie co robię od podstaw to ciasto :) I ostatnio zrobiłam sama pizze i knedle :) I nawet było zjadalne i wszystkim smakowało :) Wow :)

Z racji tego, że wszyscy u mnie w domu pracują często wspomagamy się różnymi pomysłami i gotowymi daniami. I dzisiaj też tak było, bo dorwałam nowy "Pomysł na ..." Winiary :)
 

Papirus czyli pomysł na soczystą pierś z kurczaka z czosnkiem i ziołami. Smakowicie brzmi i jest to fajna alternatywa zamiast kotleta w panierce :)

Z tyłu widzimy sposób wykonania :)

No to zaczynamy :)

Pierw należy kupić pomysł na... i pierś z kurczaka :)
Później rozbić pierś tłuczkiem. Ja to robię przez woreczek aby nie ubabrać tłuczka, deski, siebie i wszystkiego wokoło :)



 Papirus to nic innego jak kawałek papieru z dużą ilością przypraw. Ciekawi mnie jak oni to przymocowali do papieru, żeby się trzymało ...


 Na jedną połowę kładziemy naszą pierś ( w sumie nie naszą, tylko kurczaka :) ) a drugą połówką zakrywamy :)


Rozgrzewamy patelnię, wstyd się przyznać ale do smażenia patelni teflonowej nie używałam bez tłuszczu, zawsze z nim. No może raz jak próbowałam robić własną tortillę, które zresztą mi nie wyszła :) 


 I kładziemy zawiniętą pierś


Smażymy 5 minut z jednej strony i 5 min z drugiej. Gdy mamy grubsze mięsko radzą smażyć dłużej


 Wszystko ok, tylko wiadomo podczas smażenia wydzielają się soki i podczas przewracania trochę wypłynęło na rozgrzaną patelnię i zrobiło się troszkę dymu :)


A niżej widać co zostało z zużytego papierku :)


A to mój dzisiejszy obiadek: ryż brązowy, usmażona pierś i ogóreczki z mieszanką ziół :) 


Pyszne było :) Troszkę zbyt słone, ale były dobrze dobrane przyprawy, pierś była aromatyczna i soczysta :) Mniam :)

A na "deser" kawa w mojej ulubionej filiżance :)


Uwierzycie, że filiżanka z talerzykiem kosztowała mnie jedynie 1 zł ? :) Kupiłam od razu komplet 12 sztuk :)

Ale czy to był zdrowy obiad? Zdrowiej byłoby gdybym wzięła papier do smażenia, obtoczyła pierś przyprawami i usmażyła bez dodatku tłuszczu. A nie faszerowała się chemią... No ale zobaczyłam coś nowego, łatwo wykonalnego, więc postanowiłam zakupić. Następnym razem zrobię to sama, zobaczymy czy będzie takie dobre :)
 
Korzystacie czasami z takich ulepszaczy i przyśpieszaczy do zrobienia obiadków? :)

Moja kolekcja perfum :)

Tym razem przedstawię Wam moją kolekcję perfum :)
Było tego więcej, ale postanowiłam nie kupować coraz to nowszych flakoników, które chociaż troszkę spodobały mi się i zużywać regularnie to co mam :) A także nie mam już takich dużych zamówień dzięki którym mogłam po spełnieniu odpowiednich warunków kupić taniej jakąś nowość :)
Pod koniec tamtego roku moja kolekcja liczyła 20 sztuk.
Aktualnie posiadam "jedynie" 13 flakoników :) Ale leci do mnie kolejna sztuka z Yves Rocher, więc będzie 14 :)

Oto wszystkie:


Jak dobrze widzicie wszystkie są z firmy Avon.
Nie lubię kupować perfum w drogeriach, bo zwykle te co mi się bardzo spodobają mają bardzo wysoką cenę... A ponad 100 zł za perfumy najzwyczajniej w świecie szkoda mi wydać ...   

Dwa flakoniki mam podwójne. Dlaczego? Bo na Outspoken była mega promocja :) A dodatkowe Infinite Moment wzięłam, bo
Po 1. Był fajny program zarobkowy,
Po 2. Brakowało mi 1 szt. aby dostać bezpłatnie For Away Exotic :)
Po 3. myślałam, że może ktoś się na nie skusi ...
Nie skusił się, więc sobie stoi i czeka aż może ktoś je kupi :) 

A więc po kolei co jest co :)
(Wybaczcie jakość zdjęć, ale przez mizerną pogodę aparat nie chciał robić wyraźnych zdjęć na różnych trybach :/ )

Od lewej:

1. Treselle Seduction 

Jak dobrze pamiętam kupiłam je zaraz po pojawieniu się w katalogu, czyli w 2008 roku? :O Mam już je 4 lata i została jeszcze połowa. Mają piękny, słodki, zmysłowy zapach. Są to perfumy tzw. "ciężkie", więc nie dla każdego i nie na co dzień, długo się utrzymują. O dziwno przez ten długi czas nie zwietrzały i zapach jest nadal piękny :) Na ciepłe dni są za ciężkie, używam ich praktycznie tylko w sezonie zimowym, więc pewnie dlatego tyle ich jeszcze jest :)    

Nuty zapachowe:
nuta głowy: soczysta śliwka i owoce leśne
nuta serca: egzotyczna orchidea, akordy paczuli
nuta bazy: słodka wanilia, ambra, zmysłowe piżmo


2. Herve Leger Intrigue 

Gdy pierwszy raz miałam z nimi do czynienia, wydawało mi się, że są bardzo podobne do Treselle Seduction. Nie wiem jakim cudem ;) Gdy po paru miesiącach w końcu je kupiłam byłam święcie przekonana, że wcześniej pachniały inaczej :) No ale cóż, nos nas może czasem mylić :)  
Mają ładny, słodki zapach, lecz wydaje mi się, że nie utrzymują się długo, bo ja ich po pewnym czasie nie czuję :)

Nuty zapachowe:
nuta głowy: dziki kwiat, bawełna, czarny pieprz
nuta serca: biała herbata, płatki jedwabiu, róża
nuta bazy: piżmo, drzewo kaszmirowe, bób 


Z Treselle S. łączy ich jedynie jeden składnik, piżmo, więc nie wiem jak ja czułam, ze są podobne :)

3. Aromadisiac for Her

Spodobały mi się od samego początku, ale zawsze było coś ciekawszego do kupienia w katalogu i tak zwlekałam i zwlekałam z zakupem... A jak już zamówiłam to zabrakło ich w magazynie... :/ Ale dzięki jednej sympatycznej osóbce :* z portalu wizaż.pl :) która ma zapasy niektórych kosmetyków mogłam je mieć :)    

To kolejne słodkie perfumy :) Bardzo lubię słodkie perfumy, więc nie dziw, że większość mojej kolekcji jest takich. Dla większości osób za słodkie, ale mi pasują :) Długo się utrzymują i pięknie słodko pachną :)

Nuty zapachowe:
nuta głowy: mandarynka, imbir, różowy pieprz
nuta serca: kwiat pomarańczy, płatki jaśminu, heliotrop, migdałowe ciasteczka
nuta bazy: drzewo sandałowe, piżmo, bób tonka, biała ambra


4. Infinite Moment 

I znów słodki zapach, tym razem taki delikatny, idealny na co dzień :) 

Nuty zapachowe:
nuta głowy: Kir Royale, liście malin, fiołek
nuta serca: orchidea, jaśmin, drzewo hinoki
nuta bazy: paczula, tonkowiec, wanilia


5. Outspoken Intense by Fergie

Nie wiem co o nim napisać. Jest to ładny kwiatowy zapach do używania na co dzień. Nie jakiś nadzwyczajny, pewnie gdyby nie promowała go Fergie kosztowałby połowę mniej :)  

Nuty zapachowe:
nuta głowy: karambola, jeżyna, klumkwat
nuta serca: gardenia, kwiat pomarańczy, pasiflora
nuta bazy: cedr, bursztyn, zmysłowe piżmo 


6. Far Away Exotic 

Kolejny mój słodziak :) Śliczny zapach, długo się utrzymuję, jest jednym z moich ulubionych perfum :)

nuta głowy: Mango, Mandarynka.
nuta serca: Róża, Jaśmin, Mleczko Kokosowe.
nuta bazy: Piżmo, Drzewo sandałowe, Paczula





Od lewej:

7. Little Red Dress 

Moja ulubiona wersja z 3 sukienek :) Pewnie dlatego, że słodka :) Ale tak delikatnie, na co dzień :)
Pierwszy flakonik dostałam na konferencji konsultantek w tamtym roku, zdążyłam już dawno go wypsikać a teraz otworzyłam drugi flakonik :)

nuta głowy: malina, śliwka, owoce cytrusowe.
nuta serca: róża, jaśmin, konwalia.n
nuta bazy: drewno sandałowe, bursztyn, piżmo

8. Viva by Fergie

Dzięki pomysłowości niektórych konsultantek i przede wszystkim życzliwości innych :* Mogłam wcześniej niż pojawiła się w katalogu, zakupić tą wodę w bardzo promocyjnej cenie bez spełniania szczególnych warunków :) Niektóre z Was będą wiedzieć o co chodzi :)
Zapach dość dziwny, bo niektóre z Was czują w nim wodę kolońską :) Pewnie przez składniki ziołowe :) Mi tam się podoba :) I nie czuję w niej nic z perfum męskich :)

Nuty zapachowe:
nuta głowy: świeże zioła, wodne liście, bergamotka
nuta serca: narcyz, lawenda
nuta bazy: wetiwer, drzewo zamszowe, piżmo


9. Eternal Magic Enchanted

Nie będę ukrywać, że kupiłam je ze względu na to, że tylko przystępnie pachniały ale przede wszystkim dlatego, że dodany był do nich piękny pierścionek i można było taniej nabyć taki sam naszyjnik :) Tak wiem, dość dziwna przyczyna nabywania perfum :) Ale jak przyszły to o dziwno bardzo spodobały mi się. Ładny owocowo-kwiatowy zapach? Idealny do używania na co dzień :)  

Nuty zapachowe: 
nuta głowy:  czarna malina, czarna porzeczka, zielone akordy  
nuta serca:  fiołek, diamentowa róża, aksamitny irys 
nuta bazy:  drewno kaszmirowe, kremowa wanilia, piżmo

10. Tomorrow z trylogii Today Tomorrow Always 

Perfumetka, idealna mała ilość perfum do przewożenia w torebce. Jak się skończy to rozbroję ją i wleję tam ulubione perfumy :) Ale wracając do zapachu, parę lat temu zapach ten bardzo mi się podobała, ale jak wiadomo gusta się zmieniają i teraz jest to zapach za ciężko dla mnie. Długo się utrzymuje, ciężko mi wytrzymać z tym zapachem cały dzień, dlatego nie mogę go wykończyć :)   
.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: liście paczuli, aksamitka, brzoskwinia, szczyptą pieprzu
nuta serca: indyjski jaśmin, afrykański fiołek, peonia, kwiat pomarańczy
nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe, palisander

11. Secret Fantasy 

Pierwsze perfumy z tej serii, aktualnie może dostać jeszcze 2 inne S.F. Star i Kiss. 
Kolejny mój słodziak :) Bo jakże by inaczej :) Bardzo ładny słodki zapach, długo się utrzymuje. Nie podoba mi się w nim tylko to, że nie ma zakrętki :/  

Nuty zapachowe:
nuta głowy: jabłko, truskawka, świeży akord
nuta serca: jaśmin, frezja, bez
nuta bazy: ambra, białe piżmo, drzewo sandałowe


I to wszystko :) 

Dopiero teraz zauważyłam, że prawie we wszystkich moich perfumach występuje piżmo i drzewo sandałowe :) Jedynie w Infinite Moment nie, ale tam jest wanilia którą lubię w perfumach i nie tylko :) Widocznie mój nos lubi perfumy z takimi składnikami :)

A Wy jakie lubicie nuty zapachowe? :)

czwartek, 23 sierpnia 2012

Stara Mydlarnia, Kawior do kąpieli Vanilla & Orange

Dzisiejszy post o kosmetyku do kąpieli o tajemniczej nazwie czyli kawior do kąpieli firmy Stara Mydlarnia :)
Kawior do kąpieli? Czy to tylko dla mnie dziwnie brzmi? :)

Znalazłam go w drogerii Natura w sąsiednim mieście, niestety w mojej drogerii kosmetyków tej firmy nie ma. Było tam mnóstwo ciekawych produktów, więc miałam ogromny problem co wybrać :)
Padło na kuleczki zamknięte w eleganckim szklanym opakowaniu o zapachu wanilii i pomarańczy. Z wyborem zapachu też miałam problem, ponieważ było jeszcze kilka innych ciekawych zapachów :) Np. różany, czekoladowy, kawowy :) 




Kuleczki zamknięte są w szklanym eleganckim opakowaniu zatkanym koreczkiem o pojemności 100 gr. Cieszy moje oko, bo lubię ładnie wyglądające opakowania kosmetyków.

Informacja od producenta na opakowaniu:
(mam nadzieję, że coś widać)

Od samego otwarcia buteleczki coś mi nie pasowało, bo nie pachniało :/ i nie chciały "wylecieć" kuleczki. Musiałam "grzebać" długopisem, aby je wydostać.
Są bardzo drobne, miękkie i bardzo szybko się rozpuszczają, puszczając od razu kolor.


Wsypane do wanny od razu zabarwiają wodę. Niżej widać jak udało mi się wsypać, tam od razu pozostał ślad.


 A woda zmieniła kolor na kolor bardzo rozwodnionej herbaty? 


Coś co zauważyłam dopiero dzisiaj kąpiąc się w sztucznym świetle to to, że kuleczki te nie tylko zmieniają kolor wody ale także sprawiają, że zaczyna się mienić.

Niżej na zdjęciu widać jak wlana do buteleczki woda zmieniła kolor i bardzo się mieni blaskiem. 
Nie wiem jak to nazwać :)
Ale od razu uprzedzam, że na skórze efekt ten nie pozostaje. Przynajmniej ja nie widzę, żeby miała jakieś mieniące się drobinki na skórze.
 

I cóż pozytywy się kończą. Fajnie to wygląda, zabarwia wodę, sprawia, że się mieni ale gdzie ten cudowny zapach wanilii i pomarańczy? NIE MA! Nie czułam zapachu ani po otwarciu, ani po wsypaniu do wody.. Nic a nic.. Nie wiem, może trafiłam na jakiś zwietrzały kosmetyk... Ale niby było to zabezpieczone folią... Byłam zawiedziona, bo kupiłam to także dla zapachu.
Jakby tego było mało produkt ten zabarwił mi wannę ... Po spuszczeniu wody został śliczny pomarańczowy ślad na wannie, którego ani nie dało się wodą usunąć, ani mydłem... Potraktowane domestosem trochę puściło ...


Wkurzyłam się tylko na ten kawior :>


Cena: 9,99 zł za 100 gram.

środa, 22 sierpnia 2012

Kręcę naturalne kosmetyki :)

Dzisiejszy post o tym co udało mi się ukręcić z wcześniej zakupionych produktów ;)

Chciałam na początek zrobić coś łatwego z produktów które posiadam i oczywiście coś przydatnego.
Szukałam, szukałam i znalazłam coś takiego na jednym blogu :) Zauroczona twórczością autora blogu SmykuSmyka (http://scianymajauszy.blogspot.com/) i jej fajnymi przepisami na kosmetyki naturalne chciałam zobaczyć czy wytworzenie takiego kosmetyku jest takie proste jak to autorka opisuje :)


Do wykonania kostki peelingującej potrzebne było:


Wosk pszczeli ok. 50 gram 
Masło kakaowe ok. 25 gram
Masło shea ok 25 gram
Peeling z pestek truskawek ok. 20 gram
Olej z kiełków pszenicy ok. 10 ml
Witamina F ok. 3 ml
Wyciąg z rumianki ok. 3 ml
Zapach truskawkowy ok. 3ml

Wykonanie
Zagotowałam wodę w garnku i włożyłam do niego szklane naczynie.
Do naczynia wrzuciłam pierw wosk pszczeli. Strasznie wolno się rozpuszczał...
Następnie wrzuciłam kawałek masła kakaowego. To szybciej się rozpuściło.
Na końcu masło shea. Ono najszybciej się rozpuściło :)

Między czasie jak poszczególne składniki rozpuszczały się przygotowałam sobie mieszankę pozostałych składników.
W bardzo "profesjonalnym" sprzęcie czyli kieliszku za pomocą pipety umieściłam witaminę, wyciąg, olejek, zapach :) I myślę, że było to dobrym pomysłem, ponieważ jak zaczęłabym dodawać poszczególne składniki to nie zdążyłabym wszystkich dodać :) Dlaczego? O tym troszkę dalej :)

Niestety nie posiadam jeszcze profesjonalnego sprzętu, więc ratuję się tym co mam :)


Ze 100 gram maseł i wosku uzyskałam po rozpuszczeniu ok. 125 ml żółtego płynu :)



Gdy troszkę przestygło i zobaczyłam, że na ściankach już coś zaczyna mi zastygać wlałam przygotowane wcześniej w kieliszku olejki itd i zobaczyłam co miał SmykuSmyk na myśli pisząc, że to ekspresowo tężej...
Od razu po wlaniu zastygło to co wlałam, szybko dodałam peeling i mieszając cyknęłam fotkę niezbyt wyraźną :)
Myślę, że gdybym dodawała dopiero w tym etapie poszczególne składniki to zastygłoby mi już po dodaniu pierwszego składnika. A może się mylę, nie wiem...



 Niezbyt ładnie wygląda :)

Natychmiast przelałam to do dwóch pojemniczków


 Tutaj akurat jeszcze ładnie wyszło,
ale w drugim pojemniczku, którego nie zrobiłam zdjęcia, wylądowały już prawie zastygnięte fragmenty


Zostawiłam to od ostygnięcia w temperaturze pokojowej. Z racji tego, że dzisiaj jest bardzo ciepło troszkę wolno to stygło :) Ale jak wystygło kostkę mogłam wyjąć z pojemniczka i zaprezentowała się tak:


Prawda, że fajne kosteczka? :)


Ps. Jedynym minusem wykonania tej kosteczki było to, że zmycie zastygniętych resztek ze szklanego naczynia to koszmar :/

wtorek, 21 sierpnia 2012

Moja kolekcja myjadeł :)

A co tam :) Pochwale się Wam dzisiaj moją kolekcją kosmetyków do mycia ciała :)

Wszyscy prezentują jakie maja perfumy, lakiery, a ja pokaże kolekcję żeli, płynów i mydełek do mycia :)

Dość sporo tego :)

Pominęłam szampony, żele do twarzy i inne takie :)

Oto chyba moja cała kolekcja :) Chyba, ponieważ pewnie gdzieś w zakamarkach łazienki jakieś pojedyncze sztuki pochowały się :)


Jedyne 25 sztuk :) I w większości nieużywane, lub użyte raz...

Zaczynamy od żeli pod prysznic. Jest ich najwięcej, bo do tej pory posiadałam prysznic. Teraz mam wannę, ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni :) Ale może o tym kiedy indziej opowiem :)  


Od lewej odlicz :)

1. Yves Rocher, Waniliowy
2. Yves Rocher, Ananas/Kokos
3. Yvesr Rocher, Malina
4. Wellness&Beauty, żel w piance, Wanilia i Kwiat Jabłoni
5. Luksja, peelingujący żel, Czarna Porzeczka i Żurawina 
6. BingoSpa, Słodkie Migdały i Biała Glinka
7. Original Source, Chocolate & Orange
8. Original Source, Lime
9. Ziaja Maziajki, Lody ciasteczkowo - waniliowe
10. BingoSpa, Karaibskie Mleczko
11. Luksja, Mango & Papaya
12. Luksja, Orange & Mandarin
13. Lukcja, Grapefruit & Pomegranate

Piętro niżej:

14. Yves Rocher, Kwiat Bawełny z Indii
15 i 16. Yves Rocher, Manoi de Tahiti
17. Yves Rocher, Bambus
18. Avon Baby


Ufff...

Skromna ilość płynów do kąpieli :)


19. Farmona, Olejek do kąpieli, Zielona Herbata i Limonka
20. Avon, chyba Migdałowy
21. Lukcja, Chocolate & Orange 

Mydełka do rąk :)


22. Yves Rocher, Wanilia
23. Avon, Owies i Rumianek
24. Avon. Ogórek i Melon
25. Yves Rocher, Cudowny Owoc


Ogłaszam, że nie kupuję więcej żeli pod prysznic!
Mydełek do rąk i płynów do kąpieli mam mało, więc na pewno niedługo coś nowego zakupię :)
Ale żeli nie, chyba, że będzie coś super, extra, którym każdy będzie się zachwycał... Jak np. żelem w piance :)
Myślicie, że żele na rok mi wystarczą? :)))

Wizyta w Rossmannie ...


Wpadłam dzisiaj do Rossmanna tylko po płatki kosmetyczne i krem do twarzy a wydałam ponad 60 zł ...
Na co?
Otóż na to :


1. Żel pod prysznic w piance Wellness & Beauty, ostatni hit często opisywany na blogach. Musiałam ją mieć :)
2 i 3. Żele pod prysznic Oryginal Source: Lime i Chocolate & Orange. Były w promocji 2 za 11,99 zł. Pięknie pachną, dlatego mnie skusiły :)
4 i 5. Farby do włosów Pallette Color Shampoo. Jestem z nich zadowolona, dlatego cały czas je kupuję. Tym razem kupiłam kolor ciemnej czekolady :)
6. Krem do twarzy Alterra. Ponoć nadaje się do skóry wrażliwej. Zobaczymy.
7. Lakier do paznokci Catrice :)

Ogłaszam, że więcej żeli do mycia nie kupuję! Mam ich tyle, że chyba rok będę je zużywać.
Może niedługo zamieszczę notkę o moich żelowych zapasach :)



wtorek, 14 sierpnia 2012

Avon, Extra Lasting Super trwała szminka ?

Tym razem chciałabym Wam pokazać szminkę, której nigdy sama bym nie kupiła. Krwisto czerwoną :)

Dostałam ją gdy byłam na konferencji firmy Avon w zeszłym roku :) Tak sobie leżała, leżała, nie używałam jej z powodu jej koloru. Nikt inny też jej nie chciał. Postanowiłam ja wypróbować i zobaczyć czy jest taka świetna jak to ją producent opisuje. Mowa o Super trwałej szmince Extra Lasting firmy Avon w kolorze Eternal flame. 

Opis producenta 

Supertrwała szminka  dokładnie pokryje usta zmysłowym kolorem w klasycznych odcieniach różu, czerwieni lub delikatnego brązu. Satynowy kolor utrzyma się na ustach nawet przez 8 godzin. Dzięki nawilżającej formule i filtrom przeciwsłonecznym (SPF 15) kosmetyk zapewni delikatnej skórze ust odpowiednią pielęgnację i ochronę. Efekt miękkich, gładkich i głęboko nawilżonych ust utrzyma się aż przez 12 godzin. 

Szminka przedstawia się następująco:


Zamknięta w eleganckim czarnym opakowaniu. 


Kolor wydaje się być ciemną czerwienią lecz na ustach jest jaśniejszy.


Poniżej na ręce:


 A tak przedstawia się na ustach:


Teraz widzę, że troszkę krzywo mi wyszło z lewej strony :)



Ładny, błyszczący czerwony kolor.
Usta pomalowane tutaj chyba 2 warstwami, ale jedna warstwa daje już ładny i kryjący kolor.

Po pomalowaniu postanowiłam sprawdzić czy szminka jest rzeczywiście taka trwała :)

Mniej więcej godzinę później po wypiciu szklanki wody, kawy i zjedzeniu ciastka usta nadal dobrze wyglądały. Nie były już takie błyszczące, ale kolor nadal był ładny.





Ale niestety obiadku szminka już nie przetrwała :)




Szminka może i jest trwała jak się nie je i nie pije. A to raczej nie możliwe przez 8 godzin :)
Super nawilżenia także nie odczułam. Więc czy to jakaś super szminka? Nie powiedziałabym.


Cena bez promocji: 26 zł za 1,8 g